A bo robotę powinni układać ci co sami kiedyś jeździli, takie jest moje zdanie.
W obecnej firemce też czasem jedną kobitę poniesie fantazja i myśli że jest nad kierowcami czy cuś.
Ostatnio ktoś się na nią skarżył bo facetka jest z natury mściwa. Podłapało to kilku kolejnych kierowców i ogólnie zrobiła się luźna rozmowa kierowców z szefem, ja w sumie też się dołączyłem bo skoro moim zdaniem można coś poprawić to czemu miałbym przemilczeć. Ogólnie szef mi zaproponował że mogę ją zastąpić, bo niby nie jestem świadom trudu jej pracy (
). Zgodziłem się od ręki śmiejąc się, że to ja znam robotę z praktycznego punktu i zza biurka to żadna magia, ale żeby było sprawiedliwie oddam jej kluczyki żeby się wykazała na moim miejscu...
Niestety szef wycofał się.
Na przykładzie Kolegi Hypia mogę powiedzieć, że ta córunia powinna chociaż kilka tygodni pojeździć zanim weźmie się za rządy. Często jest tak, że szef który rozkręcił interes jest w porządku ale potomstwu załatwo wszystko przyszło i w firmie nie zawsze fajnie się dzieje.