wczoraj szukałem naczepy wokół całego magazynu, znalazłem, podpiąłem i idę sprawdzić czy zaplombowana, zachodzę na tyły, a tu piwo się do mnie uśmiecha

naczepa nie zamknięta, ale zaplombowana, to tutaj nie pierwszyzna

dzwonię do biura i mówię jaką lipę znowu odyebali, miał zaraz oddzwonić. czekam, czekam, nikt nie dzwoni, no to idę do biura, bo było rzut magnesem. wchodzę, a tam kartka informująca o przerwie 13:45-14:15

wracam do klamota, ~14:20 znowu wybrałem się w daleką podróż do biura, w połowie drogi zadzwonił i pyta czy już ktoś przyszedł, usłyszał że nie i stwierdził, że zaraz ktoś przyjdzie, no to obrót i z powrotem w kierunku bolidu. po drodze podszedłem pogadać do jednego kolesia, który przyjechał osobówką, stanął przed naczepą i coś tam szprajował. pytam co to za poprawki lakiernicze, a on pyta czy jestem Krzysiek, potwierdzam że Krzysiek, a ten zaczyna mi się tłumaczyć, że teraz będzie dobry odcień, bo dobierał i takie tam, mówił że brał ode mnie numer, to już w ogóle nie wiedziałem o czym gada. co się okazało to nie był kierowca tylko psiewoźnik, który malował pokrywę paleciary przerysowanej przez swojego byłego kierowcę (który uciekł z firmy), bo to go wyjdzie znacznie taniej jak zrobi samemu, a tak to by ściągali kasę. zabawne, myślał, że jestem szefem warsztatu (też Krzysiek), który miał przyjść sprawdzić co tam zrobił, a ja myślałem że skojarzył mnie z jutubów
