Cytuj:
Cytuj:
Ja tak bardziej pieje do tych co tu piszą brednie jacy to kierowcy patelni nienormalni, jakby jakąkolwiek różnicę robiło co kto ciąga, czy wozi.
Zgadzam się z Tobą, jednak nie trawię patelniarzy (piszę o swoich doświadczeniach) za to ich trzymanie się jeden drugiemu na dupie, aby czasem Zenek nie stracił z oczu Mietka bo już nie trafi na kopalnie, przez co często zdarza się, że trzeba przerobić dwóch, trzech a czasem i czterech jegomości, bo żaden nie popuści, żebyś wjechał między nich. Nie trawię, za liczne wymuszenia np. na światłach, bo musiał wjechać na czerwonym, aby przejechać razem z kompanami, czy też włączając się do ruchu nie zaczeka, aż ktoś przejedzie tylko wyjeżdża perfidnie przed maskę, bo mu tak nawrzucali na otaczarni na tą jego Premiawkę czy legendarną Kanię 4, że jak stanie to ledwo ruszy. Nie skreślam całej grupy, ale wystarczająco mi krwi napsuli, że takie średnie mam o nich zdanie. Oczywiście tyczy sięto naszych krajówkowych patelniorzy, bo za miedzą to już jest w porządku.
Cóż. Ja sam od ponad roku "jestem patelniarzem" i żadne z opisanych przez ciebie doświadczeń nie jest przeze mnie praktykowane. Ogólnie, nie cierpię jeździć w tłumach i nawet jak mamy robotę na dwa czy trzy auta to się rozdzielamy tak żeby się nie śledzić bo to po prostu jest bez sensu, strata czasu na załadunku i na rozładunku.
Ja mógłbym książkę napisać o zachowaniu kierowców z międzynarodówki, co potrafią [wycenzurowano] jak im się autostrada skończy, ale nie wrzucam wszystkich do jednego wora bo jednak i tam, jak wszędzie są kierowcy i "kierowcy". A ja ogólnie nie cierpię określać wszystkich ogółem.
P.S. mało która patelnia jeździ teraz przeładowana, tym bardziej te wyjeżdżające z otaczarni.