Parę lat temu, swego czasu grasowała szajka złodziejów w Bydgoszczy na Fordonie, firma Global. Jeździłem tam regularnie po słód lub z jęczmieniem. Obok parkingu był mały las, gdzie właśnie działali złodzieje.
Pewnego razu obok tego lasu zaparkowały 3 Angamy. Chłopaki poszli spać, rano obudzili się bez kropli paliwa. Wyszli z aut, korki całe, smoki nie ruszone.
Złodzieje mieli patent, prosty. Mieli kolanka od wody, na jednym z końców, było zakończenie ze stożka, bardzo ostre, tak aby przebić zbiornik. Złodziej wchodził pod auto, podnośnikiem (tak gdybaliśmy, że chyba to robili podnośnikiem, bo hałasu nie było, ani nie było znać na kolanku, aby ktoś w nie uderzał) wbijali wspomniane kolanko ze stożkiem w zbiornik, na drugim końcu kolanka wąż, a oni siedzieli sobie obok w lasku z bańkami i czekali aż zleci.
Genialne w swej prostocie, nawet jakby wstał w nocy, nie zauważyłby wężyka, bo ciemno tam było jak w przysłowiowej dupie.