Autor
Wiadomość
Post Wysłano: 02 lut 2009, 23:41

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 25 sie 2008, 22:49
Posty: 80
GG: 9354841
Samochód: daf
Lokalizacja: Bielsk Podlaski

Kolego Gibon twoje uwagi sa ponizej krytyki,wiec szkoda slow zeby je komentowac.Skoro sam sobie z niczym nie radzisz to nie obrazaj innych,bo ja sobie w zyciu calkiem niezle radze i zawdzieczam to tylko sobie i swojej ciezkiej pracy.Nie boje sie podejmowac ryzyka i wyzwan.
Nikt nie powiedzial ze wszystkimi ale z niektorymi potrafie sobie radzic,a kolega MAN podal Ci sposob na Twoje wielkie usterki.Jak myslec Ci ciezko to marzles.
A co do prowizorek to mi one sluza zeby zjechac tylko do domu lub gdzies na warsztat,a nie smigac na tym caly czas.


Post Wysłano: 03 lut 2009, 0:14
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 18 lip 2007, 22:15
Posty: 2812
GG: 772271
Lokalizacja: Pudzików Woj. Łódzkie

Wiem ze są jeszcze ludzie którzy pomogą ale jest ich niestety coraz mniej. Sam staram się pomagać jak tylko mogę ale nie którzy chociaż by mogli to i tak nie pomogą. Kiedyś w Niemczech na dzikusie stal chłopak z APPORT'a. Skończył mu się adblue i chciał kupić trochę od kogoś a bal się jechać bez niego. Niestety nie mieliśmy z tata zapasu w bance ale zaoferowaliśmy ze podwieziemy go 5km na stacje i kupi sobie. Chłopak nie skorzystał. 4h po nas jechal kumpel z firmy zatrzymał się i sprzedał mu bańkę 5l a przez ten czas nikt nie odpowiedział na jego wołanie. A droga wielu polaków jechalo

_________________
Marianex podjedź no do przodu bo Grzeniu kiprował będzie


Post Wysłano: 03 lut 2009, 2:10
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 16 sie 2007, 22:31
Posty: 411
Lokalizacja: Kielce/Ipswich

zmiana koła, mycie auta, naprawa podstawowych usterek nalezą lub nie do obowiazkow kierowcy.
decyduje o tym firma czy tak czy nie, a kierowca jako ze ma wolna wole decyduje czy sie z tym godzi czy nie. w jednej firmie myłem auto za damski ... w obecnej nie mam zamiaru, bo za poczekanie 45 min na auto przy darmowej kawie i pogawedce z miła Panią mam płacone jak za 45 min jazdy czy rozładunku. to samo z innymi rzeczami. odnosnie zapasu - nieposiadam. kola nie zmieniałem w cięzarowce jak dotąd.

tu jest tylko kwestia tego na co pracodawca pozwala a na co pracownik sie godzi.
nie uwazam siebie za lenia z powodu tego ze nie umyje auta, poprostu korzysta z dobrodziejstwa chlebodawcy. jeżeli by wymagał pewnie bym umył. tak samo z reszta. nie wymagają ode mnie nawet zmiany żarówki w kierunku (gdzie nie potrzeba nawet klucza, śrubokręta), czasami zmienie sam, czasami nie. głupim uważam jest nazywać takie coś "panem kierowcą". wiem ze czasami nawet jezeli czegoś nie wymagają można sie pokazać, jednak ja nie widze potrzeby marnować swojego czasu, którego i tak mi zostaje niewiele na rzeczy które mogą zrobić inni. kwestia osobowości, pracowitości, a także szacunku dla samego siebie i własnej pracy. nie robic z siebie ... który wszystko zrobi za uścisk ręki pana prezesa, albo za bonus znikomej wartości.

ktoś także wspominał o wadze - u mnie w firmie cięzar jaki moge podniesc to maksymalnie 35 kg. jezeli jest jakis element, rzecz która wazy wiecej i ja mam to podniesc, pchnac, przeniesc jade z kimś. ubezpieczenie nie pokryje szkody jaka wyrzadze sobie podnoszac cos ciezszego. jest jeszcze wiele innych wyłączeń których u mnie w firmie pracownkiom nie wolno robić, nie dlatego ze sa leniami ale przepisy bhp na to nie pozwalaja. także zmiana koła w moim wypadku jest złamaniem regulaminu wewnętrznego, a za to mnie mogą zwolnić. jeżeli by mi coś powiedzmy strzeliło w plecach, na pewno by tak zrobili...

czasami możemy zobaczyć pracownikow ochrony (czest licencjonowanych) pchajacych wózki w hipermarkecie, to do obowiazkow pracownika ochrony nie nalezy, ale jezeli odmowi, nie bedzie pracownikiem ochrony w tym markecie....
jezeli nie wymagaja, to po co ma biegac jak osiol z wozkami, zajmie sie tym do czego jest tam uprawniony


Post Wysłano: 03 lut 2009, 9:35
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 05 sty 2009, 19:26
Posty: 290
GG: 0

To ja wam powiem tak. Czepialiście się prowizorek, ale co ma kierowca zrobić, gdy ładunek trzeba dowieść. Podam kilka przykładów.
w naczepie 3osiowej na resorze, wyciek olej z piasty, zostało to nie zauważone, nie musze pisać czym sie to skończyło. Na szczęście w porę zauważono, że w tylniej osi coś się kopci. Oględziny tego co się stało, decyzja 2km do wulkanizacji. Powolniutki podjazd, demontaż samodzielnie dwóch kół, zadźwignięcie osi do góry i zawieszenie na pasach. Koła zostały u wulkanizatora na przechowanie. Stało się to przed rondem w 50tyś mieście na bardzo ruchliwej drodze.
drugi przykład, tłumik się oberwał. Wygrzebanie jakichś opasek gumowych, 10min i podwiązanie. To samo z bakiem jak łapa strzeliła.
Gdyby nie zaradność i spostrzegawczość kierowcy nie muszę mówić czym by się to skończyło. Odpadnięciem koła, zgubieniem wydechu czy baku. Nie wspominam o kosztach jakie by trzeba było wydać na serwis na drodze i ściągnięcie auta na bok. Ale jak by był kierowca który by się na tym nie znał, to niestety tego by nie zrobił;)


Post Wysłano: 03 lut 2009, 12:38
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 15 sie 2005, 15:04
Posty: 2873

Cytuj:
Gdyby nie zaradność i spostrzegawczość kierowcy nie muszę mówić czym by się to skończyło. Odpadnięciem koła, zgubieniem wydechu czy baku. Nie wspominam o kosztach jakie by trzeba było wydać na serwis na drodze i ściągnięcie auta na bok. Ale jak by był kierowca który by się na tym nie znał, to niestety tego by nie zrobił;)

Nie sądzę, żeby w tych przypadkach była potrzebna jakaś specjalistyczna wiedza techniczna. Po prostu spostrzegawczość i przysłowiowy "łeb na karku".


Post Wysłano: 03 lut 2009, 18:42
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 05 sty 2009, 23:11
Posty: 152
GG: 0
Samochód: Mitsubishi Galant 2.4l
Lokalizacja: Wrocław

Golmar przeczytaj dokładnie mój post i dopiero wtedy ripostuj.

Napisałem że pracodawca nie chciał naprawić usterek w aucie. To nie miało miejsca na trasie tylko na bazie podczas pobierania auta w trasę. Sytuacja urwanego lewego miecha na osi napędowej też miała miejsce na bazie.

Gdybym strzelił taką prowizoryczną naprawę jaką opisujecie, faktycznie pojechałbym na załadunek i dalej bym jeździł. Pytanie tylko jak długo bym jeździł nie sprawnym autem :? Uważasz że szef który nie naprawia auta które stoi na bazie naprawiłby je gdzieś w trasie :shock: ?

Mogę tylko powiedzieć że podczas mojej pracy w tej firmie przez okres około dwóch miesięcy (więcej nie wytrzymałem) aut na trasie zostało unieruchomionych dwa. Może to dużo, może to mało. Ale jedno we Włoszech zostało sholowanych na parking policyjny ponieważ przekręcił się silnik. Drugie gdzieś w Niemczech z powodu nie sprawnych hamulców wjechało w Litwina. Hamulce działały ale nie tak jak powinny(niedostateczna siła hamowania). Tak orzekła DEKRA za pośrednictwem inspekcji.

Bardzo mi się podoba to jak z kolegą MAN - em opisaliście swoje sytuacje. Nie atakuję Was przecież. Trzeba być w życiu zaradnym i tyle. Opisywałem tylko swoje sytuację i atmosferę w firmie oraz pewne zależności jakie występowały w niej. Musicie dokładniej czytać :wink:

Podczas mojej pierwszej pracy na ciężarówkach w Szwecji dla Polskiej firmy kilkakrotnie łapałem flaka. Kto jeździł na daleką północ wie jakie tam są drogi (kamieniste). Za każdym razem Szwedzka spedycja kierowała do kapcia lub innej usterki serwis wyjazdowy lub mobilnego wulkanizatora. Przepisy w tym względzie były bardzo jasne i restrykcyjne. Każdą usterkę lub awarię zgłaszać przez Satcom lub telefon do spedycji. Poza tym zestawy nie miały zapasowych opon w żadnej z naczep. Jedynie ciągnik siodłowy miał zapasówkę której pomimo dwóch flaków nie użyłem.


Post Wysłano: 03 lut 2009, 22:13

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 25 sie 2008, 22:49
Posty: 80
GG: 9354841
Samochód: daf
Lokalizacja: Bielsk Podlaski

Cytuj:
Napisałem że pracodawca nie chciał naprawić usterek w aucie. To nie miało miejsca na trasie tylko na bazie podczas pobierania auta w trasę. Sytuacja urwanego lewego miecha na osi napędowej też miała miejsce na bazie.
Kolego to ty wiedzac ze masz powazna usterke w aucie ktora zagraza bezpieczenstwu ruchu drogowego i a takze wlasnemu zyciu wyjechales w trase?Przeciez to swoje zycie narazasz a nie szefa ktory jest totalnym glabem wysylajac swego czlowieka i auta w trase.Powodujac wypadek to ty za niego bekniesz a nie szef,posiadacze(kierowcy)ponosza odpowiedzialnosc finansowa na zasadzie ryzyka,a o karnej to juz nawet nie wspomne.W tym przypadku zadna prowizorka nic nie da,jedyna opcja to wymiana miechow.Sam zachowales sie nie odpowiedzialnie, swiadomie wyjezdzajac autem w takim stanie.Ja na twoim miejscu nigdzie bym w dalsza trase nie pojechal.
Cytuj:
Nie atakuję Was przecież.


To co to jest,bo ja odnioslem calkiem inne wrazenie:
Cytuj:
Ale, koledzy na bank daliby radę.
Wedlug mnie to jest bardzo ironiczna wypowiedz.Ale nie gniewam sie tylko to jest naprawde zbedne.


Post Wysłano: 04 lut 2009, 6:27
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6304
Lokalizacja: Wrocław

Cytuj:
...Mogę tylko powiedzieć że podczas mojej pracy w tej firmie przez okres około dwóch miesięcy (więcej nie wytrzymałem) aut na trasie zostało unieruchomionych dwa. Może to dużo, może to mało. Ale jedno we Włoszech zostało sholowanych na parking policyjny ponieważ przekręcił się silnik. Drugie gdzieś w Niemczech z powodu nie sprawnych hamulców wjechało w Litwina. Hamulce działały ale nie tak jak powinny(niedostateczna siła hamowania). Tak orzekła DEKRA za pośrednictwem inspekcji...
takie sytuacje są po części konsekwencją zachowania kierowców.

wynika to też z różnic kwalifikacji kierowców. np. miałem kierowcę, który jak powiedział że auto nie może wyjechać to tak w rzeczywistości było. jednak wszelkie usterki zgłaszał z wyprzedzeniem (na sobotę zarezerwujcie mi warsztat, bo muszę wymienić to i to). przez 15 lat nie miał awarii, która uniemożliwiłaby mu jazdę, nigdy też nie jeździł nowym autem.
są również kierowcy, którzy widząc nieatrakcyjny kurs zasłaniają się koniecznością dokonania jakiejś drobnej naprawy, która w przypadku bardziej opłacalnego zlecenia pozwalałaby jechać. wtedy zaciera się granica między sprawnością pojazdu, a stanem wykluczającym go z eksploatacji. dodatkowo nadzorujący kierowcę nie zna faktycznego stanu technicznego pojazdu.

drugą sprawą jest szanowanie się kierowców. kiedy w latach 2004 - 2006 brakowało kierowców, zatrudniano chętnie osoby bez doświadczenia zaraz po kursie, wyegzekfowanie stanu techniczego od pracodawcy było dużo łatwiejsze. nieuczciwy pracodawca chcący "zaoszczędzić" na naprawach bieżących musiał się zgodzić jeżeli kierowca był stanowczy i wiedział na co choruje auto.
dzisiaj kiedy na jedno miejsce jest 3-4 kierowców będzie to dużo trudniej zrobić.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Post Wysłano: 06 lut 2009, 14:39
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 05 sty 2009, 23:11
Posty: 152
GG: 0
Samochód: Mitsubishi Galant 2.4l
Lokalizacja: Wrocław

W firmie opisywanej przeze mnie nie było stałych aut przydzielanych do kierowców. Według mnie to duży minus.

Poza tym w środowisku kierowców i okolicznych mieszkańców ta firma nie miała dobrej prasy. Pomimo to non stop drzwi nie otwierały się od kandydatów. Chętnie powiedziałbym coś w stylu : "nie mam sprawnego auta to nie jadę". Ale takie teksty to tylko przy piwku i grillu słyszałem. Jak nie masz możliwości zmiany pracodawcy na lepszego to zamykasz twarz i ogień. Taka jest szara rzeczywistość zwykłego zjadacza chleba. Jeżeli miałeś inne zdanie od szefa to drzwi były szeroko otwarte a stos ramówek na wypowiedzenia był zawsze obok kuwet od kluczyków.

Jeżeli nie jesteś chłopem z jajami to biadolisz. Ale jeżeli musisz jechać to wsiadłbyś nawet do 30 - letniego szrota i pojechał nim na Hiszpanię. Ot taka prawda.


Post Wysłano: 06 lut 2009, 15:18

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 17 wrz 2008, 14:23
Posty: 243
GG: 3694165
Samochód: DAF XF SSC 106 + Wielton
Lokalizacja: Białystok

Cyryl napisał:
"Są również kierowcy, którzy widząc nieatrakcyjny kurs zasłaniają się koniecznością dokonania jakiejś drobnej naprawy, która w przypadku bardziej opłacalnego zlecenia pozwalałaby jechać. wtedy zaciera się granica między sprawnością pojazdu, a stanem wykluczającym go z eksploatacji."

Wiecie co ja jeszcze może mało widziałem,ale w kilku (w trzech)firmach już pracowałem i w ani jednej nie było czegoś podobnego.Zazwyczaj to wygląda tak:załużmy że mam pęknięty klosz w reflektorze - drobna naprawa(da się jechać dalej),widze że mam nieatrakcyjny kurs jak wspomniałeś wcześniej i mówie do szefa ja muszę to naprawić nie jadę.Hehehehe chciałbym widzieć jego minę.I już to widzę jak mówi:dobrze Marcinku to Ty zostań sobie na firmie napraw ten pęknięty klosz pojedzie ktoś inny.Przestańcie opowiadać takie rzeczy.Masz kurs terminy gonią i nie ma że nie jedziesz.No nie mówię tu o naprawch typu wymiana sprzęgła czy hamulców.Ale jeżeli niedomaga coś drobnego to siadasz i ogień bo pieniądze uciekają,a jeżeli sie coś nie podoba to przyjdzie dwóch innych na moje miejsce i dla nich ten pęknięty klosz nie będzie przeszkadzać.Takie są dziś realia nieoszukujmy się.
Są firmy w których wygląda to zupełnie inaczej,ale tam nie ma obiegu kierowców,bo w dobrych firmach każdy trzyma się nogami i rękoma.

_________________
[A][BE][CE][DE]


Post Wysłano: 06 lut 2009, 16:50
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 05 sty 2009, 19:26
Posty: 290
GG: 0

Widzisz różnicę miedzy pękniętym reflektorem, nadłamaną owiewką, rozerwaną tapicerką , a wybitym siodlem, czy oponach doszczętnie zjechanych, lub tez złamanym resorze.


Post Wysłano: 06 lut 2009, 16:56

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 28 paź 2006, 19:44
Posty: 1275
GG: 0
Lokalizacja: BL DK61

marcinABCEuk A ja takich sytuacji znam tysiące. Przykład. Zepsuty zawór poziomujący w Volvie, na postoju ucieka powietrze. Kierowca krzyczy, że nie pojedzie bo jak BAG złapie to on nie będzie się tłumaczyć i (teraz uwaga!) on obawia się o swoje życie. Kurs miał być na BY, gdzie mało kilometrów się robi, a więcej stoi. Na szczęście kryzys trochę utemperował zapędy tych pseudo kierowców.
Drugi przykład to kierowca silnie schorowany, który tego samego dnia popija piwko z kolegami. Można mnożyć takich przykładów.


Post Wysłano: 06 lut 2009, 18:15

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 25 sie 2008, 22:49
Posty: 80
GG: 9354841
Samochód: daf
Lokalizacja: Bielsk Podlaski

Wedlug mnie wszystko zalezy od sytuacji.Awaria awarii nie rowna.Jesli jest pilna robota to trzeba ja wykonac,nie patrzac na drobnostki.Taki pekniety klosz to nie powod zeby robic przestuj,nikomu krzywda z tego powodu sie nie stanie.Wiem ze rozni sa szefowie i wszystko zalezy od szczescia na jakiego przyjdzie nam trafic,jedni dbaja o swoj sprzet i mysla trzezwo nad skutkami zaniedban w sprzecie a inni tylko ogien i kasa.Tylko zeby taki cymbal sie z czasem nie rozczarowal jak dojdzie do wypadku z udzialem jego sprzetu,spowodowanego niesprawnoscia auta.Jak przyjdzie mu pokryc koszty naprawienia szkod i ewentualnych odszkodowan to moze zrozumie ile oszczedzil a ile go to kosztowalo.
Wiem jakie sa niestety realia na rynku i nie szybko zmieni sie jeszcze mentalnosc szefow firm.Czesto jest to zwiazane niskim poziomem wyksztalcenia tych osobnikow i malo podatnoscia na racjonalne myslenie.


Post Wysłano: 06 lut 2009, 18:18
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 05 sty 2009, 19:26
Posty: 290
GG: 0

wykształcenie nie zawsze świadczy o człowieku. Może być gościu mechanik po zawodówce, spec, i będzie dbał o swoje auta. Może być ktoś po studiach logistycznych nie mający pojęcia o mechanice, mający swoje auta, nie znający potrzeb naprawczych itp.


Post Wysłano: 06 lut 2009, 18:24
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6304
Lokalizacja: Wrocław

Cytuj:
...Wiecie co ja jeszcze może mało widziałem,ale w kilku (w trzech)firmach już pracowałem i w ani jednej nie było czegoś podobnego...
może żyjemy w innych światach. ja takich kierowców znam bardzo wielu, mało tego mogę wskazać jeszcze kierowców, którzy w czasach gdy czekało się na granicy w kolejkach mieli średnio raz w miesiącu pogrzeb w rodzinie.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Post Wysłano: 06 lut 2009, 21:23

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 01 kwie 2007, 16:40
Posty: 1200
Lokalizacja: Bełchatów

Cytuj:
Cytuj:
...Wiecie co ja jeszcze może mało widziałem,ale w kilku (w trzech)firmach już pracowałem i w ani jednej nie było czegoś podobnego...
może żyjemy w innych światach. ja takich kierowców znam bardzo wielu, mało tego mogę wskazać jeszcze kierowców, którzy w czasach gdy czekało się na granicy w kolejkach mieli średnio raz w miesiącu pogrzeb w rodzinie.
Może to zbyt osobiste, ale ja bezpośrednio po podobnym zagraniu na granicy w Sieniawce, gdzie "kolega" z tego niby powodu najpierw został przez "kolejkowiczów" przepuszczony, a następnie , już ze strony polskiej naigrywał się przez radio z ich "głupoty" , bo on zaraz idzie na obiadek a muszą tam "kwitnąć", przyjechałem na pogrzeb ojca dawno po.. gdy rodzina najbliższa także już pojechała do swoich domów.Było jasne,ze drugiego na pogrzeb nikt nie przepuści.Nie mam do nich o to pretensji.
A tamten.. niestety.. nie jest jedyny przykładem naszej cech-przywary. Cwaniactwa.

_________________
ego


Post Wysłano: 07 lut 2009, 17:32

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 17 wrz 2008, 14:23
Posty: 243
GG: 3694165
Samochód: DAF XF SSC 106 + Wielton
Lokalizacja: Białystok

Chodziło mi o coś innego.I wcale nie żyjemy w innych światach.Załużmy że jeżeli jesteś szefem i przychodzi do Ciebie pracownik i mówi że ma pogrzeb no to ciężko mu odmówić pomimo tego ze podejrzewasz że Cię oszukuje.Ale jeżeli przychodzi i mówi że nie jedzie z powodu drobnej awarii(nie wnikam już co bo nie o to chodzi,klosz był tylko przykładem) to mi się wydaje że każdy ma swój rozum i widzi co się dzieje.Chcesz mi powiedzieć że szefostwo ulegało takim kierowcom???
Może żle się wyraziłem bo takich kierowców cwaniaków zawsze się w firmie znajdzie,ale chciałem powiedzieć że u nas nikt takich sztuczk nie próbował bo być może raz by mu się udało,ale za drugim musiałby szukać innej pracy.
Albo może inaczej.Ilu z tych "wielu" pracowało dalej i miało się dobrze???Jeżeli pracodawca widzi że zatrudnił krętacza to zazwyczaj chce jak najszybciej naprawić ten błąd i zatrudnia nowego.Tym bardziej że dziś wybór jest spory.

_________________
[A][BE][CE][DE]


Post Wysłano: 07 lut 2009, 18:20
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 18 lip 2007, 22:15
Posty: 2812
GG: 772271
Lokalizacja: Pudzików Woj. Łódzkie

Firma Michelin dla swoich stałych klientów czyli takich co cala flotę zaopatrują w ich opony zapewni serwis 24h. Gdy złapiesz kapcia to oni zapewniają ze w ciągu 2h przyjadą z nowa opona i ja zmieniają za darmo ty ponosisz koszty tylko opony. Dla nas jeżdżących silosem jest to dobra oferta bo każde kilo się liczy

_________________
Marianex podjedź no do przodu bo Grzeniu kiprował będzie


Post Wysłano: 07 lut 2009, 21:55
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6304
Lokalizacja: Wrocław

Cytuj:
...Może żle się wyraziłem bo takich kierowców cwaniaków zawsze się w firmie znajdzie,ale chciałem powiedzieć że u nas nikt takich sztuczk nie próbował bo być może raz by mu się udało,ale za drugim musiałby szukać innej pracy.
Albo może inaczej.Ilu z tych "wielu" pracowało dalej i miało się dobrze???Jeżeli pracodawca widzi że zatrudnił krętacza to zazwyczaj chce jak najszybciej naprawić ten błąd i zatrudnia nowego.Tym bardziej że dziś wybór jest spory.
może tak:

bardzo dobry kierowca zrobi to tak, że nie wzbudzi to podejrzeń, jednocześnie nie nadużywając takich numerów.

kierowcy których znam i robią takie numery są poza tym doskonałymi fachowcami, jeżeli podejmą się jakiegoś kursu (dla innych trudnego), to prawie nie trzeba ich kontrolować - wszystko pójdzie jak po sznurku.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Post Wysłano: 08 lut 2009, 14:59

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 17 wrz 2008, 14:23
Posty: 243
GG: 3694165
Samochód: DAF XF SSC 106 + Wielton
Lokalizacja: Białystok

No to teraz jest wszystko jasne.Wcześniej o tym nie wspominałeś.Więc jeżeli kierowca był lub jest krętaczem(bo jak to inaczej nazwać?),ale prócz tego jest fachowcem i do tego miga się w sposób niezauważalny to wybieraliście "mniejsze zło" i przymykaliście oko??Jak to wyglądało???
Zdaję sobie sprawe że starsi stażem kierowcy(choć to dotyczy każdego zawodu) mają jakieś przywileje,a najgorszą prace zazwyczaj dostają "świerzaki".Ale to już zupełnie inny temat.

_________________
[A][BE][CE][DE]


Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do: