u mnie zaś sukces taki, że nie zostałem żywicielem pajęczaka
po leśnym spacerze, siedząc w aucie zauważyłem, że coś mi chodzi po spodniach, wziąłem dziada na rękę zastanawiając się czy to nie kleszcz. zrobiłem mu kilka fot by w domu porównać w internetach jego wygląd, po czym zrównałem go z parkingiem

od lasu do miejsca w którym się zatrzymałem i go zauważyłem też kawałek był, dobrze że nie chodzę w krótkich spodniach, może podczas jazdy zdążyłby się ugościć

kleszcz jak w mordę strzelił, niech mu beton twardy będzie!
