Łohohoho, ile tu kurzu, trza to ogarnąć w końcu.
W ostatnim czasie trochę się działo. Zakończyła się era Magnolii w moim wykonaniu. białą dobiłem do 1.3mln i odstawiłem pod płot. Najpierw służyła do ładowania naczep jak i robót wokół komina, później znajomy szefa odkupił i targa teraz puszki. Nowy właściciel sobie chwali wozidło. Potem dostałem Dafa 460 E6 z 2014 roku, nalatane tam chyba było 580 tysięcy. Niestety auto pod względem awaryjności okazało się totalnym nie wypałem, jak sam szef stwierdził, najgorsze auto jakie miał w historii, w sumie ciężko zapamiętać co było zrobione, najlepiej napisać że wszystko. Od serwisu do serwisu. Żadna Magnumka mi na drodze nie stanęła, ten jak nie stanął raz w miesiącu to był cud, chciałem wrócić na biała usilnie lecz nie dostałem pozwolenia. Z czasem zaczynało zgrzytać miedzy mną i szefem, coraz bardziej, aż na 7 lecie podjąłem decyzję że czas na zmiany. I potem się zaczęło 5 miesięczne tournee po firmach, niestety bardzo miałem pecha, a to do wypłacalności, a to do przestrzegania tacha i nie mowa tutaj o że coś trzeba przegiąć, a to do sprawności zestawów. Po tym czasie foch mój na szefa, szefa na mnie minął, ja byłem w sumie bez roboty, coś tam się kroiło na chłodnie, głównie na Grecję. lecz trzeba było poczekać sporo na auto, którego dostawa się opóźniała. I tak w sumie z inicjatywy szefa jak i teścia bo też tutaj śmiga (rodzinna firma
) nasze drogi znów się zeszły. Dostałem Vovlo FH500, z 2012 roku, przebieg był 750 tysięcy.
Cóż o aucie? Jeździ, pali, zapierdziela. Kabina nie jest królem przestrzeni, trzeba się przyzwyczaić. Wyposażenie podstawowe, jedynie fotel obracany jest. Mocy mu nie brakuje, między Jelczem to przepaść, chce się iść po górach. Skrzynia mi nie przeszkadza, chociaż znając pracę automatu, to osobiście wolałbym automat. Lecz w Dafie osobiście bardzo mnie irytowała ZFka, jak dla mnie tragedia i kompletnie nie mój styl. Podsumowując jest bardzo dobrze, ponad 3 miesiące, praktycznie bez awarii, jedynie kabina przecieka, gdzie narazie nie znaleźli przyczyny i w sumie ubytek powietrza łapie komputer bo wyskakuje komunikat, lecz też jeszcze nie określili przyczyny. Robota nic się nie zmieniła, tak samo teściowa. Cała reszta bez zmian.
Ojczulek też dostał ze dwa lata temu nowe/stare wozidło, jednak dalej kontynuuje miano legendy Magnumek w firmie. Od AE do ostatniego wypustu. Dostał charakterystyczną 520tke, których sporo jeździ u naszych przewoźników. Miałem okazję, się przejechać w zeszłym roku, jak Jelcz zaniemógł jak zwykle bo zamarzł. I czuuuuuć moc, Volvo by nie dało rady. Lecieliśmy we dwóch ze znajomym, on Hi-Wayem 460, ten sam ładunek, strasznie zostawał po górach z tyłu. Mniejsza o to w sumie bo Skanio i tak najlepszo!
Coś o Renówce, mamy dwie takie. Starszy Wróblewski dostał ją z przebiegiem 500 tysięcy, obecnie ponad 700. Salonka, skórzane siedzenia, ale tutaj minus dla mnie jak i dla taty, bo fotel pasażera jest na powietrze i nie jest obracany, konfiguracja raczej na podwójne obsady. Tak to z autem nie działo się też nic, cały czas jeździ bezawaryjnie. Spalanie na południe Niemiec ok 27l. Ładunki export 2-9t, import 2-9t. Volvo pali mi podobnie.
Czas na zdjęcia
Zdjęcia w miarę chronologicznie, w miarę z tego co się działo
A tero niech jakiś Krzysio Jarzyna ze Szczecina, zmieni nazwę tematu na Volvo FH500 & Renault Magnum520