Taki temat, mam auto z HDSem z tyłu, z osią wleczoną, nieskrętna i to co to robi z oponami to jest melodramat.
5 miesięcy temu zakładałem jakieś zmęczone przody Goodyeara (11 mm wysokości). Tak ta opona wygląda na ten moment (7 mm środkiem, boki mniej). Druga wygryziona prawie do 0 (ok 3-4 mm), dużo wyrwań, ale bez drutów.
(Nie wiem czy będzie coś widać, wydawało się, że zdjęcie będzie lepsze, najwyżej zrobię w poniedziałek inne)
Nie wiem co z tym tematem zrobić. Przyszło mi do głowy, żeby je naciąć, albo założyć szerokie kapcie. Każda z tych koncepcji ma wady. A może jakiś inny typ opony, żeby była twardsza i mniej podatna na wyrywania?
Jeżdżę tym sam, więc do zawracania, zwłaszcza na kamieniach dociążam napęd, ale jak widać, skutki nie są zadowalające.
Na razie przerzucę Bridgestona z pierwszej osi, on jest twardy, poza tym nie chce na tym śliskim gównie jeździć w zimie, ale zastanawiam się co dalej, bo w tym tempie za pół roku znowu będę w tym samym miejscu.
Przy okazji, muszę coś założyć na przód, 315/80R22.5.
Na tapecie mam Sava CSA AA5 - 1620, Kumho KXS10 - 1660, Giti GSR225 - 1580, Barum BF200R - 1790 (ale w tej cenie to mogę mieć Dunlopa SP346). W sumie miałem każde prócz Kumho i nie miałem z żadnymi problemu, różnią się co najwyżej przebiegami, ale nie jestem w stanie porównać, bo na różnych autach, w różnych rozmiarach, różna charakterystyka pracy itp. Jakieś sugestie?