Przynajmniej ze 3 razy byłem świadkiem (pasażerem) sytuacji, gdy kierowca się przy zmianie organizacji ruchu się ciulnął, pojechał na pamięć i trzeba było cofać. Raz nawet pomagałem typowi 40-50 lat, bo tak obsrał getry, że niewiele brakowało, a zaklinowałby się w ciasnych uliczkach deskorolką.
Już widzę ten nadzór ruchu. 200 ludzi jedzie rano do roboty, autobus spóźniony, kierowca się myli i dzwoni po nadzór, którzy przyjeżdża za 30 min. Na taki numer, to trzeba mieć mocniejszą psychikę niż do cofania przegubem
Nie jeden byłby chętny wysadzić kierowcę i niewykluczone, że tak by się to skończyło. Bo trudno zaakceptować, że piz** nie umie cofnąć kawałek autobusem i 200 ludzi spóźnia się do roboty.
A z kolei w zeszłym roku jechałem w Chorwacji unimogiem z dwoma pasażerskimi przyczepami. I jako pasażer nie doświadczyłem negatywnych wrażeń w stosunku do zwykłego autobusu. No może brak "kontaktu" z kierowcą, ale to nie jest obce nikomu, kto jeździ tramwajami.
Eh, który go wywołał?