Jak od 2 miesięcy miałem sielankę w robocie tak dzisiaj wózkowy [wycenzurowano] mnie na łopatki.
Przyjechałem po X firmy po odbiór, załadowali 9 palet i sandał na Poznań. Jestem w Głogowie i dzwoni logistyka, że mam się cofnąć bo nie załadowali... dwóch palet! Uj tam, wpadam na firemkę, od razu pod rampę i mówię mu żeby mi wrzucił te palety bo mam czas pracy do 17 a muszę jeszcze wyjechać z firmy i do najbliższego parkingu 15km. Typek ściągał jakieś kartony, pół auta miał do zrzutki i do mnie tekstami, że nie będę mu mówił co ma robić i że mam się w dupe pocałować. I cyk, pauza pod jedyną rampą na firmie, wózkowy powiedział że mnie nie załaduje i mam sobie jechać. Już wyczuwam jutrzejsze dymy.