Strona 1 z 1 [ Posty: 7 ]
Autor
Wiadomość
Tytuł: Kraksa
Post Wysłano: 21 lis 2016, 1:29

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 20 lis 2016, 19:14
Posty: 0
GG: 73
Samochód: subaru

Moje zachowania względem mojej pracy nie odbiegały od średniej krajowej. Nie jestem kamikaze czy przygłup który nie myśli. Wypadków, kraks na drogach są tysiące każdego dnia. Jedne nic nie znaczące stłuczki, inne... nogami do przodu. A jeszcze inne są takie, że po ofierze znajdują kilka gnatów. Nawet z wykryciem czyje to gnaty bywają kłopoty. Gdybym to wszystko brał pod uwagę, siedziałbym w szafie, w piwnicy i jeszcze miałbym parasol z calowej blachy nad głową. Ale, że to wszystko nie wielki miało wpływ na mnie, a pracę swoją lubiłem to se jechałem.

Coś Wam opowiem, ale pamiętajcie! Mnie nie wolno denerwować bo mogę wyjść z nerw i sami wiecie. O wypadek nie trudno!

Do rzeczy. Było to jakiś czas temu. Po rozładunku w North Valley (aglomeracja LA) i tam częściowym załadunku, po resztę szmelcu jechałem w okolice Dallas doładować 3/4 naczepy. Łatwo, lekko i przyjemnie.
Na dziesiątce, po minięciu Yumy robi się bardzo żółto jak w Vancuver (co czwarty na ulicy biały) i pusto jak w mięsnym sklepie za komuny w kieleckim. Nie ma na czym oka powiesić. Jedynie "niedźwiedzie" węszą za Meksykami idącymi uparcie na saxy do Usiech. Puszczasz wówczas muzykę, dłubiesz w nosie, popiardujesz szukając zajęcia i pchasz się do celu (40ton nie było).

Pomiędzy Tuscon a El Paso (żeby dać namiar o jakich okolicach ględzę), joggujac po kanałach CB złapałem słabe gdakanie Słowian z nad Wisły, nadstawiłem uszu - ja! Polaki! - jadą też "dycha" w te sama stronę co ja na wschód. Byli około 10 mil przedemna więc strzeliłem z bata i po pół godzinie widzę od czasu do czasu na widnokręgu połyskujący chromem zad cysterny, i drugą mile z przodu.

Zaczęliśmy nawijkę jak to bywa w takich przypadkach na odludziu. Z psem by człowiek gawędził w tych stronach, a co dopiero z ziemlakem. Rozmawiając, dowiedziałem się, że są z Frisco, jadą do Galveston do portu z jakimś infammabile tatałajstwem.

Zabrakło mi cieczy do płukania organizmu. Więc im mówię, że ich śmignę i się zaopatrzę w co trzeba - później, dokończymy gęganie. Chciałem we "Wspólnocie Polskiej" pociągnąć do Kant (nie mylić!) jest taka miejscowość w Texasie. Za nią, jadąc na pn. wschód (w moim wypadku do Dallas) wskakujesz na "dwie dychy", czaisz koleżko?

Wyprzedzając ich, pograliśmy sobie na trąbkach machając gałęziami. Oni byli zaopatrzeni, nie mieli zamiaru zatrzymywać się aż u celu bo poganiał ich termin rozładunku.

Było to przed Deming, minąłem je, pognałem dalej pamiętając o ładnej pompie z zapleczem w miasteczku o znajomej mi nazwie jeszcze z Francji "Cambray".

Chociaż świat wydaje się wielki tak nie jest. Czasami, ludzie spotykają się wcale na to nie licząc, po prostu los, PRZEZNACZENIE kieruje naszym zachowaniem, naszymi ruchami w gównie jakim jest życie. Czasami, chcąc kogoś spotkać planujesz, umawiasz się i... kicha - nie wydało. Dziwne prawda? No, chyba że idziesz do swej teściowej która żyje obok, z kwiatami w dniu jej urodzin. Trafienie pewne - chociaż? - też możesz idąc, złamać nogę i... dupa!

Zjechałem na pompę. Złożyłem wizytę w "Królestwie Ciszy" gdzie chwilę rozmyślałem na dziejami świata, później kupiłem napoje, inne wiktuały po czym do furki. W pudełku usłyszałem znajome głosy. Zapytałem czy już minęli Cambray? - Nie! - za chwilę.

Lubiłem "wozić się na kole". Od tego czasu już nie. Dlaczego? Gdybym ruszył przed nimi, gadalibyśmy nadal do czasu aż by zamilkli, pomyślałbym że "kabel się urwał", pognałbym swoją drogą. Czekając na nich, zmieniłem swój jeden z nawyków.

Była godz. 8 P.M. Słońce ostro dawało po peryskopie jak to ustalone miliardy lat temu, z zachodu. Kolesi już widzę jak się zbliżają do parkingu na którym stałem (południowa strona). Gdy mnie minęli, inny kierowca jadący naprzeciw, też możliwe, poczuł potrzebę zwilżenia wnętrza. Nie wiem i nikt się nie dowie co go skłoniło do zjazdu na parking. Wycelował to spotkanie dokładnie. Z dwu trucków, nie licząc ładunków nie zostało kawałka prostego elementu.
Odjeżdżając z Cambray zostawiłem dopalające się resztki aut i marzenia, troski, radości - słowem, mienione życie czterech kierowców.

Jak myślicie, zapomniałem z czasem nazwę miasteczka Cambray? Nie, nie zapomniałem, ale i również nie porzuciłem swej pracy którą naprawdę lubiłem i myślę że dobrze ją wykonywałem.

Nie wierzę w żadne prowadzące anioły, św. Krzysztofów (chociaż miałem jego medalik w kabinie który dostałem kiedyś na pl. św. Marka w Wenecji od zakonnej siostry). Wierzyłem i wierzę w siebie, w swoją intuicję, doświadczenie i liczę tylko na siebie - to, pozwalało mi wejść do kabiny i jechać...

W PMPS "PEKAES" jeździłem 7 lat. Od Rovaniemi do Malagi, od Edynburga do Isfahanu, od Ammanu do Lizbony. Później, po skoku przez kałużę, jeżdżąc 16 lat, cały kontynent pn. amerykański poznałem jak swoją kieszeń.

Ps. Dziś jestem już emerytem i mam dość dużo czasu. Jeśli ten portal i jego właściciel zechciałby poznać moje dzieje za kierownicą ciężarówki i pozwoli mi tu skrobać? Mogę drążyć ad rem ku chwale. Tantiemów żadnych nie oczekuję, o Nobla też nie zabiegam. Po prostu chciałbym podzielić się wspomnieniami tymi dobrymi i złymi - by był balans.

Proszę o komentarze i wskazanie mi miejsca gdzie mógłbym pisać. Jeśli nie, też dziury w niebie nie będzie. Nie raz przychodziło mi gryźć się z przeciwnościami,
Ed


Tytuł: Re: Kraksa
Post Wysłano: 21 lis 2016, 1:59
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 29 sty 2008, 21:22
Posty: 1257
GG: 2291240
Samochód: R500, Actros 1844, FH 460
Lokalizacja: Szczecin

Ja chętnie poczytam o pracy w Pekaesie, zwłaszcza jak wyglądały początki w tamtych czasach :wink: Zawsze to coś ciekawszego niż strony młodych gniewnych na facebooku. Na forum masz dział trasy, albo off topic myślę że tam Ci będzie najlepiej :wink:


Tytuł: Re: Kraksa
Post Wysłano: 21 lis 2016, 2:11

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 23 maja 2007, 19:31
Posty: 891
GG: 1

Ten trok to chyba Jelcz z silnikiem Detroit. Pewnie ten sam który latał z kondonami na Kazachstan i brał doładunki pod Chiński Mur z Magnitogorska.


Tytuł: Re: Kraksa
Post Wysłano: 21 lis 2016, 8:07
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 14 lut 2006, 12:29
Posty: 1365
Lokalizacja: Ostrów Wlkp.

Cytuj:
i wskazanie mi miejsca gdzie mógłbym pisać.
napisz do Cichanosa.


Tytuł: Re: Kraksa
Post Wysłano: 21 lis 2016, 10:50
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 02 kwie 2006, 15:36
Posty: 3135
GG: 997
Samochód: 1948
Lokalizacja: CG

Cytuj:
jakimś infammabile tatałajstwem.
Dysys emejzin opis od jor trasa bady. 10-4 pod kółeczka...

_________________
Wodociągi Kieleckie w sposób wzorcowy usuwają awarie, w sposób błyskawiczny. Jesteśmy w czołówce krajowej, a nawet światowej. Liczba awarii z roku na rok maleje.


Tytuł: Re: Kraksa
Post Wysłano: 21 lis 2016, 11:31
Awatar użytkownika

Moderator

Offline

Offline

Moderator

Awatar użytkownika


Rejestracja: 02 sty 2011, 15:46
Posty: 4159
Samochód: DAF XF105.410
Lokalizacja: Wieluń / Wieruszów

Lepsze miejsce dla tego tematu jest tutaj.

Koleszko. Keep going. Dont stop!

_________________
09.09.2011r. Sylwek. Pamiętamy. [*]

Naczelny Forumowy Kierowca z Powołania.
#BigosLover


Tytuł: Re: Kraksa
Post Wysłano: 21 lis 2016, 11:41
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 07 lip 2008, 12:00
Posty: 255
GG: 705962
Lokalizacja: Jelenia Góra/Wrocław

Ja także chętnie poczytam. Od ludzi doświadczonych można się nauczyć najwięcej o życiu.

_________________
Pozdrawiam GRUBY131


Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Strona 1 z 1 [ Posty: 7 ]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do: