Cytuj:
Cytuj:
...Zapaliła mi się jednak lampka, w momencie kiedy usłyszałem o odpowiedzialności za auto, o podpisywaniu protokołu zdawczo-odbiorczego i wewnętrznego regulaminu, którego niestety jeszcze nie czytałem...
mnie to trochę dziwi, z jednej strony koledzy chcieliby aby traktować ich jak osoby dorosłe, a z drugiej odpowiedzialność dziecka z przedszkola.
a jeżeli zatrudnisz się tam, kto według Ciebie miałby odpowiadać za pojazd? mama, tato, może babcia?
Dziwi Cię, bo dla Ciebie to, o co pytam jest oczywiste.
Ja nie wiedziałem o co tak naprawdę chodzi w tym protokóle, dopóki nie odpowiedzieli koledzy, za to dzięki.
Jak najbardziej czuję się odpowiedzialny za samochód, w tym znaczeniu, o którym mowa. Zrobiłem chlew - posprzątam, rozerwałem tapicerkę, zapłacę. Zgubiłem klucz, podnośnik, zapłacę
(w końcu stać mnie ) Jest to dla mnie tak oczywiste, że nie ma o czym dyskutować.
Jednak bałem się, że to papier znacznie poważniejszy, nakladający na mnie dodatkową odpowiedzialność za wysokie szkody, o których nie chcę nawet myśleć. Przede wszystkim za te, które nie zaistniały z mojej winy, bądź te, które spowodowałem nieumyślnie.
Jednak chyba przeceniłem ten papier, przyrównując go do wspominanych sporadycznie weksli.