Chciałem zaprezentować swoja wyprawę do Grecji w dniach 20.08.2009-29.08.2009
Kursik zapowiadał się praktycznie przez cale wakacje, tylko ze ja z początku lipca nie moglem jechać gdyż miałem rekrutacje na studia i takie tam później za mnie pojechała siostra szofera i jakoś dopiero wypadło na koniec sierpnia
O wyjeździe dowiedziałem się jakoś w niedziele, wiec miałem dużo czasu na przegotowanie się tzn nagranie filmów, kupno większej karty pamięci i baterii itd a wyjazd planowany był na środę 19.08 jakoś w południe.
19.08.2009 Środa
Nadeszła środa i nadeszły komplikacje.
Pierwszy problem był taki ze przesunął się start o kilka godzin, na 14 bo Scania była w serwisie na przeglądzie i skasowaniu błędów lecz po odbiorze okazało się ze samo auto nie może siebie samego uciągnąć (!) no i problem bo nie zrobią tego na "już" chwila niepewności i po tel do szefa decyzja ze pojedziemy Magnumka 440 której szef używa w transporcie krajowym do przewozu żywca :-/ i kolejne przesuniecie czasu startu bo trzeba było się przepakować, zatankować itd
Wreszcie tel od kuzyna ze zaraz będzie (godzina chyba 20-20.30), zapakowanie mich klamotów i przejazd na Orlen w Mszanie po naczepę załadowana lodówkami Indesitu z Łodzi, podpięcie, małe zakupy w postaci browaru i jakiś gazet i start na Barwinek.
Juz od wyjazdu z mojego domu widać było ze trasa nie zapowiada się różowo, kuzyn jako ze jeździ dość twardo zawieszona Scania nie mógł się przyzwyczaić do miękkiej Magnumki, która na zakrętach bujała się tak ze jak bym wystawił rękę przez okno to bym asfaltu dotknął, wiec nieźle nas Renówka przeszkoliła do Barwinka i po drodze (Mszana Dolna - Zabrzeze - Stary Sącz - Gorlice - Dukla - Barwinek), do tego doszło to ze klima była zepsuta i generalnie auto nie sprzyjało jeździe na trasy.
20.08.2009 Czwartek
SK & H
Na granicy jesteśmy okolo 24 tam jakieś jedzenie w barze i po około godzinie start już na Słowację (Svidnik - Presov - Kosice), samego przejazdu przez granice nie pamiętam bo zasnęło mi się i obudziłem się dopiero na przejściu SK-H nad ranem. (tutaj bez bicia się przyznam ze nie pamiętam praktycznie Węgier, zero fot i jakiś dokładnych informacji) Trasa szla chyba przez Miskolc - Debreczyn i na przejście H-RU
21.08.2009 Piątek
Rumunia
W nocy na Węgrzech spotkaliśmy chłopaków z PL i nawiązała się rozmowa którędy jechać, czy Oradea - Timiszare - Krajowa czy Oradea - Cluj-Napoca - Sibu - Krajowa, wybraliśmy opcje druga a tamci pojechali wzdłuż granicy Serbskiej (tam tez pojechal koleś który tez jechał na Greka ale o nim później), cały dzień koczowania na "okrąglaku" dal nam w kość i około 20 wyjechaliśmy na Cluj i kolejna nocka zarwana...
Welcome in Romania
Postój na "okrąglaku" i droga do Krajowej
22.08.2009 Sobota
Dalej Rumunia i Bułgaria
Około 3:00 jesteśmy już (chyba) w Krajowej i tam tankujemy nasza Renówkę, dalsza trasa i na ok 4:30 jesteśmy już na słynnym przejściu granicznym z jakże (dla mnie przynajmniej) słynnym "promem", nie przypuszczałem ze w Europie istnieje jeszcze takie coś
ale jak później się okaże jeszcze wieeeeele zobaczę rzeczy o których nawet nie śniłem
W kolejce do promu spotkaliśmy naszego przyszłego towarzysza podroży, koleś jechał Axorem i naczepa od Paconsy (nie jeździł tam tylko ja kupił), to miedzy innymi ten co pojechał inna droga i jak się okazało nie był nawet przed nami tylko za i to po parę aut, jeszcze mu się fuksem udało wjechać na prom wtedy co my bo tak to by pewnie czekał z 2-3h na następny prom.
Na "prom" wjechaliśmy kilka minut po 8 a na Bułgarskiej ziemi byliśmy coś przed 9:00, tam parę km za przejściem stajemy na pauzę (nie pamiętam nazwy parkingu ale był to chyba pierwszy parking po lewej stronie od strony granicy) i koczowanie do wieczora, w miedzy czasie jedzenie, prysznic (!) i spanie, start wieczorkiem i jazda w kierunku granicy
"Prom"
23.08.2009 Niedziela
Grecja
Witamy w Grecji, jako ze przejechaliśmy cala Bułgarię za noc wiec nad ranem trzeba było poszukać sobie miejsca na praktycznie 15h przerwy (11h pauzy + zakaz jazdy z powodu niedzieli do 20:00 chyba), zatrzymaliśmy się w takim kanionie (okolice Larissy) , parę fotek i nieświadomi tego co nas czeka rano poszliśmy spać. Budzę się kolo 8 i słyszę szum aut i gwar ludzi, odsuwam zasłonę i co widzę - stanęliśmy na jakimś parkingu, pełno osobówek i masa ludzi. Co się okazało, stanęliśmy w miejscu gdzie w dole rzeki jest jakiś mały stateczek i chyba święte miejsce dla Greków, jakiś pomnik i kaplica w grocie (w nocy jak tam przyjechaliśmy było tylko widać światło, ale nie poszedłem sprawdzić co tam jest bo pomyśleliśmy ze może jakieś roboty), Cały dzień zeszło mi na spacerowaniu tam i generalnie nudzeniu się, gdyż nawet filmu nie dało się oglądnąć bo w Magnumce było tylko jedno gniazdo i do niego była podłączona lodówka a do zapalniczki nie dało się podłączyć przetwornicy i dupa zbita
start po zakazie i jedziemy dalej.
Mała pauza o 22:00 chyba w Lami na pokazanie innemu koledze trasy na nawigacji, kilka fotek dla siebie i dla kolegi z który z nami koczował w kanionie.
Epizod w kanionie
Taki Port
24.08.2009 Poniedziałek
Do Aten dojeżdżamy nad ranem, na dziki parking 50 metrów od morza (chyba Astropyrgos) i tam śpimy (a nasz Paconsa jedzie na swój rozładunek)
kolo 11:00 przyjeżdża do nas Adam, znajomy Janusza który od 15 lat mieszka w Grecji i zabrał nas do siebie a później na takie kąpielisko gdzie jest mix wody słodkiej i morskiej (fotki)
Popołudnie u niego w domu a wieczorem jedziemy pooglądać Ateny nocą (kolejne fotki)
Wracamy coś kolo 24:00 i śpimy u Adama
U Adama
[
Kąpielisko
Ateny za dnia
Parking na Astropyrgos
Ateny noca
25.08.2009 Wtorek
Dzień Rozładunku
Zabieramy Adama i jego małego syna na rozładunek tych lodówek na drugim końcu Aten, po powrocie na parking rozstajemy się z Adamem i czekamy na sms od spedytorki która powie nam co dalej.
Jest odp i dylemat bo załadunek będzie albo na niepewna środę albo na pewny czwartek i decyzja należała do nas co mamy zrobić, opcje były dwie albo zostać u Adama jeszcze noc i jechać w środę żeby się na czwartek na 100% załadować albo od razu but na Saloniki na "udo" (czy. albo się udo albo się nie udo) i pojechaliśmy i jak się okazało była to dobra decyzja
. Późnym popołudniem zajeżdżamy do fabryki przetwórstwa brzoskwiń ale portier od razu mówi żeby przyjechać jutro rano, wracamy na pobliski parking, kolacja, walka z komarami, film i pełni nadziei idziemy spać.
Rozładunek i trasa do Saloników
26.08.2009 Środa
50/50
kolo 10 podjeżdżamy do tej samej fabryki i czekamy na wyrok, załadują czy nie załadują.
JEEEEEST!! o 12:00 mamy załadunek, tutaj przydał się mój (pożal się Boże) angielski bo facet odpowiedzialny za załadunek prosił Janusza o odsłonięcie bocznej kurtyny bo załadunek miał się odbywać ręcznie a w takim upale chłopcy chcieli mieć trochę wiatru, godzina 15:00 gotowi na powrót. Po chwili jesteśmy już na Bułgarii i do ok 1:00 jesteśmy już na tym samym parkingu co wcześniej
Powrót do domu
27.08.2009 Czwartek
Prom i Rumunia
ok 11:00 stoimy już w kolejce na "prom" a na samym promie znajdujemy się coś kolo 13:00 w Krajowej znowu tankowanie (nawet na tej samej stacji) i zgrzyt, brakło $$$ na karcie i nie ma czym zapłacić za paliwo (była druga karta co prawda ale nie znalismy pinu a do tego ten co ja znam nie mogliśmy się dodzwonić) i chyba 1,5h (a kolega z Axora nas olał i pojechał już sam) czekaliśmy na przelew na stara kartę i postanowiliśmy jechać na Timiszuare, wzdłuż Serbskiej granicy.
Prom
Dunaj i Serbia
28.08.2009 Piątek
Ale ten czas leci
Na "lustrach" (parking kolo Timiszuare) jesteśmy coś po 1:00, śpimy, rano spotykamy starego znajomego Janusza z Omegi-Pilzno, kawa śniadanie i but na Oradee a po drodze myjnia i tak schodzi nam i na przejściu H-SK jestesmy coś po 19:00 tam robimy taki w sumie głupi trik a mianowicie przed samym przejściem nawracamy zestaw tak ze stajemy na prakingu tak jak byś my wyjechali od strony Słowackiej (bo na granicy umówiliśmy się z ziomkiem co akurat na Grecje jechał) i na dobry wieczór wita nas straż graniczna z kontrola naczepy (wparowali celnicy, pies, porozwalali kilka kartonów i sobie poszli). Na barwinku byliśmy kolo 24
Timiszuare i Traktor
i tutaj kończą się fotki poniewaz, baterie mi padły
29:08.2009 Sobota
Koniec
W Mszanie jesteśmy coś kolo 2-3, znowu na Orlenie rozpinka i do domu
Koniec
Myślę ze nie zanudziłem, przepraszam jeżeli coś popieprzyłem i/lub pominąłem ale usprawiedliwiam się tym ze było to już dość dawno i wielu
rzeczy po prostu zapomniałem.
Czekam na komentarze
pozdro