Offline
Użytkownik
Rejestracja: 09 sty 2006, 20:12
Posty: 46
GG: 4224041
Samochód: Alfa Romeo
Lokalizacja: Wrocław
Bylo to w lipcu 2002 roku, zaczynalem dopiero rzemioslo, tzn byla to chyba 3 z kolej trasa jaka wykonywalem sam. Jezdzilem "groszkowym" Mercedesem Actrosem 1840 z normalna 3osiowa "cerata" Schmitza. Ze Srody Slaskiej [woj.dolnoslaskie] bralem 2 (albo 3) maszyny do formowania cegiel, ktore kupil jakis Wloch specjalizujacy sie w regeneracji takich molochow. Trasa byla dosc nie zwykla, dlatego pamietam ja po dzis dzien.
Zaladunek odbyl sie bez wiekszych przeszkod, ot otworzylem boczek [naczepa zwykla wiec bylo troche walki z pladneka, ktora nie chciala sie zatrzymac na dachu]. Zaladowali to potezne cos, co ksztaltem przypominalo silnik do malego statku plywajacego rekreacyjnie po rzekach. Spielem to asekuracyjnie pasami. Zapielem plandeke, odprawa byla na miejscu i pojechalem na granice. W UE Polska nie byla, wiec oczywiscie jak to na Jedrzychowicach bywalo...8 godzin na wjazd na terminal, CB wylaczylem, bo nie chcialo mi sie sluchac epitetow pod adresem tych co to do wag jechali lewym.
Jedynym pocieszeniem po 8 godzinach bylo to ze komitetu powitalnego w postaci BAG nie bylo. Wiec ze spokojem postawilem sklad na terminalu i poszedlem do bud. Sama odprawa z kolejka trwala jakos z 2 godziny, nie co dluzej u polaka.
W niemczech stanelem dopiero w Dreznie na Aralu. Tam odwalilem 9 i pojechalem w strone Regensburga. z 4ki na 72 i w kierunku Monachium. Oczywiscie kolo Monachium dopadl mnie Stau, ale jakos sie przedarlem, pauze 45 kreslilem bodajze w Kufsteinie. Potem tankowalem sie na Worglu w AS24, i jechalem w strone Brennero. Ci co tam byli to pewnie wiedza co to jest Brennero przy 400KM i 24 tonach na naczepie. Ograniczenie tam do 60 a jak dojezdzalem do jakiegos auta ktroe jechalo wolniej to nawet nie wsuwalem sie na lewo bo zablokowal bym caly ruch na autostradzie.
Nastepna pauze 9 kreslilem w Vipiteno. Stamtad jechalem na Campogaliano do JAS FBG. tam na odprawe stracilem z godzine, wiec moglem to uznac jako pauze i jechalem jeszcze do Mantovej na dotankowanie na AS24, dopiero potem pomykalem w strone poludnia wloch. Bologna to tradycyjnie korek i tam byl jedyny zator, a potem zaczelo sie...katowanie. Silniczek 400KM jechal po apeninach z predkoscia zolwia, Wlosi swoimi Iveco zostawiali za soba tylko podmuch wiatru. Pamietam ze przed Ancona zjechalem juz w strone Rzymu i tam jakos wszylo ze byla niedziela, czyli zakaz. Stalem na Tankstelli w gorach. Gdzie nie spojrzalem to byly gory, dostep do wody byl darmowy [krotko przed tym jak makarony na stacjach chcieli juz 5EUR za nabranie banki wody].
W niedziele o 22 wyjechalem na Rzym. Cielem ile sie dalo, do 1800 obr/min. Oczywiscie tylko z gorki bo pod gorke to z rozpedu i redukcje. Bramki oczywiscie na autostradach przecinalem z 40ka na liczniku [magiczne plastikowe pudeleczko Telepass:D]. Od Rzymu zaczely sie inne Wlochy. Kolo Napoli zaczely sie pojawiac stare ciezarowki Fiata z kierownica po prawej stronie. Pod Napoli kreslilem juz 9ke. Potem byla juz jazda autostrada slonca. Zaczela sie jazda po estakadach i tunelach. W strone Reggio di Calabria bylo w miare spokojnie. Ot co ciezarowke widzialem w lusterku to nagle mnie wyprzedzala, nie wazne czy to byl tunel czy otwarta przestrzen.
Zjechalem do pierwszego doku, tam nie zabardzo wiedzialem jak mam jechac, wiec porposilem jakiegos makarona o pomoc, on oczywiscie bez 5000 Lirow nie powiedzial nic. Gdy dojechalem do portu i kupilem bilet, wjechalem na prom w strone Sycylii. Prom wyglada jak ten co kursuje miedzy Wolinem a wyspa Uznam w Swinoujsciu, tyle ze nieco wiekszy. Na dlugosc mozna bylo postawic z 8 zestawow, a na serokosc 6[albo 5]. W MEssinie, juz na wjezdzie widac biede i afrykanczykow, ktorzy uciekli z polnocnej afryki za chlebem. Na wyjezdzie zachlaali mi szybe jakims g***em i chcieli od razu to myc, ja powiedzialem NO. i oczywiscie omal mi do kabiny nie wpadli, ale w poblizu bylo CARABINIERI, wiec opanowali sie. Pojechalem w strone portu, kreslilem 9ke. I pojechalem w strone Spadafory. Autostrada z Messiny w kierunku Palermo jest zawieszona na estakadzie. Z autostrady widac domy mieszkalne, jakby stanac na pasie awaryjnym to bylo by widac wyposazenie poszczegolnych mieszkan. Zjechalem na Spadafore, tam poprzeciskalem sie uliczkami. Stanelem na tankstelli TAMOILu, bo oczywiscie nie w sposob bylo znalezc adresu.
Facet za oplata 5000 Li wskazal mi droge, oczywiscie bylo to gdzies pod Spadafora. Przeciskujac sie miedzy balkonami i samochodami ktore mialy juz po 20 lat wcisnelem sie w waska drozke ktora byla dodatkowo pod gore, jeszcze mnie jakis ch** wyhamowal do zera. Wiec bez wylaczenia ASRu sie nie obylo. Tam cisnelem sie serpentynami az dojechalem do rozwalajacej sie rudery ktora to byla miejscem docelowym.
Tam przy rozladunku otworzylem boczek. Zrzucilem deski i otworzylem slupki, no i kwadratowy makaron wozkiem przyp***l w gorna aluminowa krawedz naczepy. Szef ktory to obserwowal zaczal sie dasac jak zarzadalem 10 000Li za ta szkode. Wkoncu jakos wydusilem ta kase. Ale po rozladunku ladnie sie szm***z zemscil.
Cal;y zestaw stal na podworku i tylem wyjezdzalem na waska drozke gdzie naczepa nie szlo sie zmiescic na raz. Trzeba bylo kombinowac. Przy wyjezdze rozwalilem mu troche murowanego plotu, ale ch** z jego plotem, przetarlem naroznik naczepy. Jak wyjechalem na prosta to sprawzilem co sie stalo, przytarlem troche linki celnej, ale nie zerwalem, przytarty naroznik burt i obrysowka. Zderzak byl caly. Poszedlem jeszcze sie wykapac na koszt tego ch**. I wsiadlem do auta. Pojecha;lem przed siebie i zaczyna sie najlepsze.
Zaznaczam to byla moja 3a trasa, gdzie bylem sam. Dojechalem do zakretu 90 stopni i pod gore. Az z moich ust jednym oddechem wypowiedzialem wiazanke trwajaca pol minuty na tego sk*****a. Przedemna otworzyl sie zakret 180 stopni, dosc waski. Pod gore. Wyszedlem z auta i spojrzalem jak to wyglada... pierwsza mysl: no tak....zaraz mnie stad bedzie helikopter wyciagal. Jednak nabralem troche pod skarpe [chyba w zyciu sie tak nie spocilem] i przcyinajac naczepa z lewej strony jakos wyjechalem. Jak ciagnik byl na prostej to z tylu widzialem srodkowe kolo naczepy, reszta jeszcze byla po drugiej stronie zakretu. Kiedy odetchnelem z ulga i wjechalem w zakret 90 stopni to znowu sie zaczelo...
Na drozce nieszerszej jak 3 metry. Staly sobie dwa auta osobowe. Zostawili taka szerokosc ze osobowka trzeba by bylo jechac na lusterka. Podszedlem do domu pod ktorem staly te auta, zadzwonilem do mieszkanca. Otworzyl mi facet przd emerytura, powiedzialem "Camion" i wskazalem na Actrosa. Facet otworzyl usta i Mamma Mia! wzial jeszzcze sasiada i odstawili osobowki na chwile, ja przejechalem i poszedlem im podziekowac, ci zapraszali mnie na kawe, ale pokazalem na zegarek i spytalem sie ich gdzie moge zjechac na dol.[po angielsku]. Pokazali mi trase i pojechalem dalej.
Dojechalem na dol. Do miasta, tam oczywiscie byly roboty drogowe. Trasa zamknieta, znowu wyszedlem z auta. Ale miesjce bylo. Kawalek jezdni i chodnik. Zanim wsiadlem do auta zauwazylem wyciety uśmiech na plandece zaraz pod dachem. Jak przejechalem obok tych robot drogowych[na ktorych nic sie niedzialo], zauwazylem wlochow siedzacych rzed drzwiami jednego z domow. Zpytalem sie pokazujac droge nawrpost czy to do miasta... Wlosi odpowiedzili Si, a jeden zaczal sie po rosyjsku pytac, czy ja z Rosji. Odpowiedzialem z usmiechem i przecacym gestem ze nie.
Wkoncu dostalem sie do miasta, jade sobie myslac ze to koniec, ale tu nagle ... TAKI WAŁ. Przedemna przy szerokiej drodze byl sobie wiadukt o wysokosci....2,5 metra. Oczywscie puscilem nastepna wiazanke. Ale obok byla waska sciezka[gdzies na 3m]. Wyszedlem z auta, pozamykalem i sprawdzilem gdzie to prowadzi. Doszedlem do pierwszego zakretu. I stwierdzilem ze i tak nie mam wyboru. Wrocilem i pojechalem ja, za zakretem musialem cisnac sie miedzy balkonami i walczyc jeszcze ze zjazdem hamulcem silnikowym wspomagajac zasadniczym. W koncu zjechalem do miasta i pomykalem w kierunku autostrady, mialem dosc Sycylii i calego tego zamieszania.
PS> Sorry ze to takie dlugie, ale i tak to skrocilem.