Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, w krainie zwanej Kaszubami...
Ehm.. W piątek rozładowałem się w Gdańsku, gdzie też niebawem załadowałem się do Krakowa (zrzutka dopiero w śmierdziałek).
Taki jeden koślawy moderator dał cynk, że on też jedzie w Niedzielę w tamtą mańkę z rybami.
Nakupiłem więc piw..eee książek, żeby mieć co czytać i przykucnąłem na pierwszym MOPie na A1 od strony Gdańska.
Z podniecenia na myśl o wspólnej wyprawie TIRami nie mogłem ani spać, ani jeść. Puszczałem tylko bąki z nerwów i co 5 min sprawdzałem datę oraz godzinę.
W końcu nadszedł ten piękny, letni, słoneczny listopadowy poranek (dziś tj 08.11.2009), kiedy to na MOPa zajechał najdłuższy TIR dopuszczony (legalnie, czy też nielegalnie) do ruchu w Polsce. Zabulgotał wesoło agregatem i stanął obok mojej padaczki. Skoślawiony moderator z krainy dorsza i puszek rybnych okazał łaskę zapraszając mnie do swego TIRa na poranną kawę. Naturalnie musiałem wchodzić boso, by nie zapaskudzić mu jego dywanów.
Po wypiciu wyśmienitej kawy i spaleniu 300 papierosów obgadaliśmy strategię przelotu przez kraj, zsynchronizowaliśmy nasze tachografy oraz Cymbał-Radia i rączo wystartowaliśmy
w kłębach kurzu z MOPa. Ach cóż to był za start... Przygrywała Orkiestra dęta Ochotniczej Straży Pożarnej ze
Złej Wsi.
Dzieci przebrane za aniołki i trzymane na rękach swych roześmianych matek rzucały nam pod koła świeże i pachnące kwiatuszki. Stadko jelonków przytrzymało się drobiąc kopytkami w pachnącej ziemi i przyglądało się nam z sympatią i zaciekawieniem przekrzywiając sympatycznie swe małe główki...
Jeszkin w tym momencie próbował wtoczyć swego najdłuższego w Polsce i przeładowanego TIRa na skromną góreczkę, a ja szykowałem się żeby go na nią wepchnąć swoim zderzakiem ze stopu tytanu i cynku (naprawdę mam taki).
Potem poszło już z górki (dosłownie). On szedł 90-91, ja 88. On puchł pod górki, ja go doganiałem na nich.
Pani na bramkach kończących ta okrutnie długą autostradę przywitała Jeszkina ciepłym i seksownym głosem wymawiając sakramentalne "Dzień Dobry panie Łukaszu".
10 min. mi zajęło domyślenie się, że kobieta przeczytała jego tabliczkę z imieniem za szybą. Mnie niestety nie przywitała
![Sad :(](./images/smilies/icon_sad.gif)
Potem był Orlen przed Świeciem, gdzie dobrałem w kocioł i śmigaliśmy sobie dalej umilając czas niezobowiązującą rozmową.
Dowiedziałem się min. że Jeszkin od małego marzył, aby występować w bułgarskim balecie, a ja wyznałem mu że lubię ukradkiem wąchać na rajkach chodaki TIRowców.
Pauza wypadła nam zgodnie z planem przed Zgierzem na Łukoilu. Podczas gdy Łukasz cofał, z TIRów wyległa brać szoferska patrząc z niedowierzaniem jak nasz kolega z WC sprawnie cofa z doczepą wierzgającą na skrętnym dyszlu.
Potem przez 10 min. musiał im rozdawać swoje autografy. Paru nawet wciskało mu zapasowe kluczyki od kabiny z myślą, że ich odwiedzi w nocy i pokaże im jak się takie dyszle zgina...
Ja tam nie widziałem, czy przyjął jakieś zaproszenie.
![Obrazek](http://www1.picturepush.com/photo/a/2486959/220/2486959.jpg)
Pan i władca w toplajnie
(proszę zwrócić uwagę na firmowe, białe skarpetki Scanii)
(Pauza pod Zgierzem)
Znów wypiliśmy wspaniała kawkę, Łukasz wbił w siebie parę kanapek, a ja spaliłem 40 papierosów i wypiłem parę zalewek Yerby. TO było to.
Otworzył się przede mną siódmy wymiar i aż pod Piotrków nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Byłem gotów zawstydzić Cichanosa i strzelić PL-UZB-PL w 12 godzin.
No ale nie wyprzedzajmy faktów.
Po Zgierzu była Łódź. Przez to miasto jak wiadomo jedzie się jak jedzie. Szału nie ma. Ale jakoś sukcesywnie się przemieszczaliśmy.
W pewnym momencie nie zdążyłem przeskoczyć za Łukaszem świateł i zostałem w tyle.
Nic to jednak nie zaszkodziło naszej wyprawie. Bo parę kilometrów dalej utworzyło się zatwardzenie.
Prawy pas był zajęty przez fantazyjnie stłuczone osobówki. Klasyka - jedno auto zaparkowało w kufrze drugiego.
Słyszałem w radiu jak Jeszkin coś mówi o Ostatecznej Kwestii Rozwiązania Problemu, jakiś mordach i pobiciach...
Potem zarejestrowałem tylko ze zdziwieniem, ze jego TIR stoi na awaryjnych w zatoczce MPK, a Łukasz biegnie w czarnych chodakach i białych skarpetkach Scanii w stronę stłuczki.
Podobno reprymenda była ostra. I ludzie się zreflektowali, że przy stłuczkach nie trzeba blokować pasa i należy usunąć pojazdy na pobocze...
Potem już bez przygód pocięliśmy ku wielkiej niewiadomej, jaką było spotkanie z hucułami (a może huncwotami?) z okolic Radomska.
--- Tu nastąpiła mała przerwa w pisaniu, bo musiałem sie zebrać psychicznie i zaciągnąć trochę chmielu z puszki ---
Z Bartkiem (Ciućmą) i Rafałem (Czyzu) umówiliśmy się na stacji AS, gdzieś tam na DK1 w okolicach Radomska.
Rajkę (muszę przyznać) wybrali "pierwyj sort". Właściwie to był poligon, nie rajka. Jakoś tam przycupnęliśmy i nastąpiło
żywiołowe powitanie. Było confetti, był szampan, "czirliderki". działo się. Zainstalowaliśmy się w toplajnie Łukasza i przystąpiliśmy do smażenia krokietów
(NIE FILETÓW!).
Teraz przełączamy się na styl wykwintny:
---
No to se my posiedzieli w TYRze, pojedli pożartowali, popiły jerbę, popalali papierosy, no fajnie było fajnie.
---
Nie będę Wam pisał, o czym gadaliśmy, bo po co się macie na nas obrażać
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
(jakby to Jeszkin powiedział: "Nie interesujcie się, bo kociej mordy dostaniecie"
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
)
Fotki:
![Obrazek](http://www3.picturepush.com/photo/a/2486956/220/2486956.jpg)
GrupenSex
![Obrazek](http://www1.picturepush.com/photo/a/2486964/220/2486964.jpg)
Najdłuższy i
"wiecznieprzeładowany" TIR w Polsce.
![Obrazek](http://www2.picturepush.com/photo/a/2486965/220/2486965.jpg)
Nikt się oficjalnie do tej padaczki nie chce przyznać
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Wmawiają mi, że to ja tym przyjechałem. Niech im będzie... To MÓJ szmelcedes.
Jako, że czas nas gonił, pożegnaliśmy chłopaków, strzeliliśmy parę foci, żebyście mogli dawać nam komcie i zapraszać do siebie (waszej galerii).
Ucałowaliśmy ich gorąco i wśród okrzyków radości i machania chusteczkami ruszyliśmy dalej na południe.
Ruch był coraz większy, pogoda coraz gorsza. Ale jakoś Częstochowę przeskoczyliśmy bez bólu. Potem troszkę nerwów na odcinku do Siewierza (niedzielni kierowcy uber alles!)
i po paru zwężkach (Jeszkin:
"Kur*a, gdzie ten zestaw przede mną poszedł? AA zwężka, a ja myślałem ze na czołówkę wali")
zjechaliśmy na zwężkostradę. Na bramkach pokazaliśmy pani (nie, nie to co myślicie) winiety i wjechaliśmy na najdroższą jednopasmówkę w Europie.
Potem na Orlenie krótkie zakupy (pssst, gul gul), co by się słodko spało po wyczerpującym dniu. I za bramkami pod grodem Kraka ja uderzyłem w centrum, a Łukasz wpieriod (urrraaaaa pabiedaa!!) pognał na Bochnię.
Po znalezieniu firmy, przycupnąłem w krzakach i pisząc te słowa konczę ta wyczerpującą relację
Chciałbym z tego miejsca podziękować:
- Chłopakom, że przybyli na parking i zabawili nas swoim towarzystwem
- Jeszkinowi za fascynującą przygodę jaką była wyprawa z północy na południe (
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
)
- Orkiestrze dętej ze Złej Wsi za gorące pożegnanie
- Długiemu, ze nadal nas kocha (kuruj się żuczku
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
)
Aha
PS (Pod Spodem, jak mawiają Armeńcy)
Film i reszta fotek od Łukasza będą wkrótce)
//update
Film już jest. Kazali mi go ocenzurować i takie tam.
Pomyślałem jednak, ze w oryginale będzie fajniejszy.
http://w750.wrzuta.pl/film/5Z6RL7Bh1wM/spocik
Jak Jeszkin złapie kontakt z bazą (czyt. z internetem) to dorzuci to co pstryknął komcią
Ps2 (Pod Spodem Dwa)
Nie wiem jak Łukasz, ale ja machnąłem z MOPa ok. 640km, co jak na polskie warunki jest niezłym wynikiem
Proszę też o minutę ciszy w intencji bezimiennego ptaszka, który zakończył żywota na mojej atrapie
[`]
Tego słuchalismy całą drogę w pętli. Volksmusik Hardkor!