Co do przechodzenia stresu powypadkowego mam dwa przykłady w rodzinie. Paręnaście lat temu ojcu wjechał Portugal, śmierć na miejscu - ojciec wrócił, trzy dni wolnego i pojechał dalej w trasę.
Na początku marca bratu Pani wjechała na czoło, tak samo śmierć na miejscu. Przez pierwsze trzy dni pił zarzucając sobie że mógł pod biedronką wypić jednak kawę niż kupować na stacji to może nie byłoby tak. Pojechał na pogrzeb tej Pani, okazało się że to było samobójstwo - list pożegnalny zostawiła i chyba to jakoś go podbudowało, że tak musiało być i jeździ dalej.
Ja sam ostatnio miałem stłuczkę, nic groźnego, najechanie osobówkami przed rondem. Strat poza pękniętym zderzakiem żadnych ale... Jakieś dziwne uczucie jak widzę coś zbliżającego się z tyłu.
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)