Kolejna trasa z Wiatrem…
W czwartek rano dowiedziałem się, że jedzie do Oświęcimia, więc jak to ja zabrałem się z nim. Około 14 był na zjeździe ”wirek”. Wlazłem, przywitałem się i pojechaliśmy dalej A4 do Katowic by tam odbić na dk86 a następnie dk44 która doprowadziła nas do samego Oświęcimia. Po drodze w Bieruniu zabraliśmy Kierownika firmy „BAńBUŁA internacional transport Corporation GmBh z oddziałem w Bieruniu” Marcina 114L lub dla niektórych Martina. Jechaliśmy na myjnie żeby wymyć silo w środku przed załadunkiem i jeszcze zdążyć przed nocą wysuszyć. Na miejsce dojechaliśmy około 15 z groszami. Przywitała nas mała kolejka – stały 3 auta przed nami. Więc my jak to my zaczęliśmy intensywnie myśleć gadać i działać. Wietrzyk przygotowywał silo do mycia a ja z bańbulcem stałem i gadałem. Gdzieś po dwóch godzinach wjechaliśmy na myjnie.. Wiater tyrał wkoło auta, pilnował wszystkiego i gadał nakręcony jak katarynka, a my staliśmy z boku i się wszystkiemu przyglądali. Godzina zleciała jak nic. Oczywiście jak wcześniej wspomniałem trzeba było go jeszcze wysuszyć. Na szczęście mieli „suszarkę”, więc Tomek tylko podjechał i już się suszyło. W kabinie panował przesyt śmiechu, gadaliśmy na różne tematy, zaczynając na damku i kończąc na nas samych. W okolicach 19 pojechaliśmy, do CH po kolacje i w tym miejscu nastąpiło pożegnanie z bańbulcem. Kupiliśmy i pojechaliśmy na parking przed zakłady chemiczne. Pojedliśmy, pogadaliśmy i poszliśmy spać. W nocy jak to ja nie umiałem zasnąć. O 1 wstałem i się jeszcze napiłem, Wiater coś tam sam do siebie mówił we śnie. Pobudkę miałem o 6.30. O ile można to nazwać pobudką. Obydwoje ze Ślązokiem mieli jedną metodę na mnie – terapia wstrząsowa poprzez kopanie od spodu. Wieczorem mnie uprzedzał, ale nie spodziewałem się tego, przez co się rano trochę wystraszyłem. Zdziwiliśmy się trochę, gdy spojrzeliśmy na termometr. Pokazywał -13 stopni. Ja ogarniałem wnętrze a Wiater poszedł z papierami. Wrócił i pojechaliśmy na załadunek. Na bramie czegoś im brakowało i niestety musieliśmy się wracać. Około 7.30 Zaczęli nas ładować. Sam załadunek trwał około godzinę. Po załatwieniu wszystkiego ruszyliśmy w kierunku domu. Pierw dk44 do Mikołowa, stamtąd na dk 81 i dalej kierunek Ruda Śląska przez Katowice. Wiater wysadził mnie na przystanku a sam pojechał w kierunku autostrady i na bazę. Kolejna krótka trasa śmieszna i udana. Do następnego!